Post Top Ad

środa, 14 marca 2018

'A Flying Jatt' (2016) - bajka o indyjskim superbohaterze




Gatunek: fantasy, akcja, przygodowy, komedia
Kraj produkcji: Indie - bollywood
Język: hindi
Czas trwania: 2 godz. 31 min.
Premiera: 25 sierpnia 2016
Reżyseria: Remo D'Souza
Występują: Tiger Shroff, Jacqueline Fernandez, Nathan Jones
Muzyka: Sachin-Jigar
Budżet: ₹55 crore
Box Office: ₹53.63 crore

Fabuła:
Pani Dhillon (Amrita Singh ) jest właścicielką sporego kawałka ziemi, którego nie chce sprzedać wpływowemu przemysłowcy Malhotra (Kay Kay Menon). Powodem jest święte drzewo rosnące na obrzeżach, do którego modlą się miejscowi. Malhotra wysyła więc swojego poplecznika Raka (Nathan Jones), żeby ściął drzewo. Zauważa go syn pani Dhillon, Aman (Tiger Shroff). Dochodzi do szarpaniny, w wyniku której Aman zostaje obdarzony mocą superbohatera, a Raka zmienia się w toksycznego potwora.

Superbohater

A Flying Jatt to trzeci film wzbudzającego różnorodne opinie [z doświadczenia wiem, że w większości mało pozytywne :P] Tiger'a Shroff. Ja osobiście przepadam z nim po udanym (i nagradzanym zresztą) debiucie w Heropanti (2014). Obserwuję jego najnowsze projekty i mimo kilku zawodów, dałam się skusić na A Flying Jatt, głównie dzięki przepięknej ścieżce dźwiękowej.
Filmy o superbohaterach są specyficzne i trzeba umieć je zrobić, bo inaczej mogą być klapą. W Indiach nie powstaje takowych za dużo, ale mają też swoich kultowych superbohaterów, jak Shaktimaan, bohater serialu z 1997 (w wykonaniu Mukesh Khanna), czy nowszy Krissh w wykonaniu Hrithika Roshana, który doczekał się trzech ekranizacji.
Pierwszym, typowo indyjskim superbohaterem był ojciec Tigera, Jackie Shroff w filmie Shiva Ka Insaaf (1985).  <zdjęcie>
Jak wiadomo w Indiach lubią wszelkie nawiązania i ukryte znaczenia, dlatego zaangażowanie Tigera do roli Latającego Jat'a nie było głupim pomysłem, wszak trailer sugeruje nam parodię filmów o superbohaterach. Do tego tytuł też nawiązuje do kultury Sikhów, więc zapewne trochę o kulturze też się w filmie pojawi.

  

Parodia?

Wszystko brzmi całkiem nieźle. Dobrze zrobiona parodia może rozbawić nawet najbardziej wybrednego widza. Istnieje tylko jedno 'ale'. A Flying Jatt to nie jest parodia. Czuję się rozczarowana pod tym względem, bo gównie na to liczyłam sięgając po film. Owszem, produkcja zawiera w sobie elementy parodii, szczególnie w pierwszej części. W sposób komiczny podkreślono chociażby cechy szczególne głównego bohatera. Aman to zakompleksiony nauczyciel sztuk walki, wiecznie żyjący w cieniu zmarłego ojca, słynnego wojownika. Jednym słowem, typowy tchórzliwy nieudacznik, który pewnej deszczowej nocy, całkowicie przypadkiem otrzymuje moc superbohatera. To zdarzenie, jak się możemy domyślić, odwraca jego życie do góry nogami.
Pierwsza połowa filmu jest właściwie całkiem dobra. Mamy tu sporo parodii, Aman oswaja się ze swoim nowym wcieleniem, ogląda filmy o superbohaterach, żeby sprawdzić jakie ma moce; lata nisko ziemi, bo ma lęk wysokości; a po dotknięciu płyty śpiewa i tańczy niczym Sunny Leone. To wszystko sprawia, że pierwsza część jest naprawdę zabawna. Szkoda tylko, że po przerwie czar dobrego humoru pryska.

  

A po przerwie klapa

Humor kompletnie znika, a zastępuje go marna akcja, mało oryginalne sceny walk superbohatera z superłotrem, a akcja przybiera niebezpiecznie moralizatorski ton. Ostatecznie film zmienia się w kampanię ekologiczną, nawołującą do dbania o środowisko. Gorzej chyba nie można było schrzanić tak dobrze zapowiadającego się rozpoczęcia.

  

Tiger, Jacqline i inni

Aktorsko A Flying Jatt niestety nie ma się czym chwalić. Tiger Shroff  nie pokazuje absolutnie nic nowego, a jego gra aktorska pozostawia wiele do życzenia. O ile wcześniej można było usprawiedliwiać Tigera, że to młody aktor, jeszcze się wyrobi i tak dalej; tak ten okres powoli dobiega końca. Przy trzecim pełnometrażowym filmie i głównej roli najwyższy czas reprezentować trochę wyższy poziom. Łatwiej mu jednak tutaj wybaczyć, bo zachwyca tym co robi najlepiej - tańcem, widowiskowymi sekwencjami walk, momentami nadrabia prężąc mięśnie i łobuzerko się uśmiechając. 
Inaczej sprawa wygląda z Jacqueline Fernandez. Postać Kirti to zdecydowanie najsłabszy punkt filmu. Jest tak plastikowa, jak tylko może być. W scenariuszu nie poświęcono nawet chwili, żeby tchnąć trochę życia w tą postać, a Jacqueline też nic nie udało się z tym zrobić. Trochę to dziwne, zważywszy, że wątkowi romantycznemu poświęcono sporo czasu ekranowego. 
Za to największym atutem w obsadzie jest zdecydowanie Amrita Singh, która wcieliła się w panią Dhillon, czyli matkę naszego superbohatera. Co to była za barwna postać! Od początku do końca zachowuje swój urok i bawi widza swoim ciętym językiem oraz zaskakuje brawurą.

  

Ścieżka dźwiękowa

Muzykę do A Flying Jatt polubiłam już jakiś czas temu, a po seansie również od dłuższego czasu utrzymuje się na mojej playliście. Najpiękniejsza jest piosenka "Toota Jo Kabhi Tara", dosłownie nie mogę się nasłuchać głosu Atif'a Aslam'a w tym utworze. Sam klip i to latanie nad wodą bardzo ładnie komponuje się z piosenką i dodaje jej niesamowitego klimatu. Koniecznie przesłuchajcie. W ucho wpada też "Beat Pe Booty" z nowoczesnym brzmieniem i dla wzrokowców fajnym klipem i świetną choreografią. Swoją drogą Tiger i Jacqueline w tańcu jako para wypadają zjawiskowo. I ostatni mój ulubieniec: "Bhangda Pa". Mnie, jako fance bębnów i pendżabskiego brzmienia, nie mogła się ta tradycyjna piosenka nie spodobać ;)

  

W skrócie

A Flying Jatt to właściwie bajka. Nieskomplikowany scenariusz, dorosłych momentami razi, ale dzieci przyjmą go bez większego 'ale'. Chwytliwe piosenki, kolorowy strój bohatera i moralizatorski ton historii sprawią, że film dobrze się sprawdzi jako seans familijny. Ci, który już wyrośli z tego typu filmów, na pierwszej części będą się pewnie dobrze bawić, niestety w drugiej połowie będą musieli wyłączyć myślenie i momentami wstrzymywać się od przewracania oczami.

Ocena: 3/6

Obsada:
  • Aman Dhillon (Latający Jatt) - Tiger Shroff
  • Raka - Nathan Jones
  • Kirti - Jacqueline Fernandez
  • Pani Dhillon (Bebe) - Amrita Singh
  • Malhotra - Kay Kay Menon
  • Rohit - Gaurav Pandey
  • Shraddha Kapoor - cameo

Ciekawostki:
  • Nathan Jones to australijski aktor, trójboista siłowy, strongman i zawodnik wrestlingu. Mistrz Australii Strongman w 1995. 
  • Tiger Shroff faktycznie trenuje Taekwondo i ma czarny pas.
  • Scena kiedy Jatt ratuje zakładników z lotniska jest bardzo podobna do sceny w amerykańskim X-Men: Przeszłość, która nadejdzie (2014)
  • Piosenka "Beat Pe Booty" była nominowana do nagrody Stardust Awards w kategorii najlepsza choreografia. 
  • Shraddha Kapoor ma występ cameo w filmie. 
  • Dzięki roli Jatt'a, Tiger Shroff stał się najmłodszym superbohaterem w historii kina indyjskiego.

Piosenki:

"A Flying Jatt"


"Toota Jo Kabhi Tara"


"Beat Pe Booty"


"Bhangda Pa"


"Khair Mangda"


"Raj Karega Khalsa"




marca 14, 2018 / by / 8 Comments

8 komentarzy:

  1. O, nie... Nigdy go nie obejrzę. :P Już po zwiastunie wiedziałam, że nie będzie to produkcja dla mnie, a Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła. :P Chyba wolę obejrzeć jakiś dobry film, w szczególności, że nie przepadam za filmami o superbohaterach. :D Plus Tiger Shroff, który nie potrafi mnie do siebie przekonać (być może dlatego, że póki co odrzuca mnie jego wygląd). :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za Tigerem przepadam, ale potrafię zrozumieć dlaczego inni go nie lubią. Momentami ma w sobie coś odpychającego :P

      Usuń
  2. Zawiodłam się na tym filmie, co tu dużo mówić. Jak dla mnie, plusem z pewnością jest gra aktorska Amrity, ścieżka dźwiękowa i niby proste, nie nadzwyczajne, cameo z udziałem Shraddhy. Śmieszna była ta scena :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta scena była zabawna :) Jedna z lepszych w całym filmie

      Usuń
  3. Nie lubię Tigera, więc pewnie się nawet nie zdziwisz, że nie miałam pojęcia o tym filmie. :D A po Twojej recenzji tym bardziej nie chcę go sprawdzać. Chyba będzie lepiej jak będę omijała filmy tego pana z daleka. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie w filmografii Tigera nie ma dobrych filmów, więc nawet nie zamierzam Cię zachęcać do sięgania po jego filmy :P

      Usuń
  4. Uwielbiam kino super-bohaterskie, ALE to jak podchodzą do niego Hindusi pozostawia wiele do życzenia... Poza Krrishem z 2006, żaden inny film mi nie podchodzi. Na ta produkcje wpadłam już jakiś czas temu ale myślałam ,że to żart albo reklamówka a nie pełnoprawny film... Ten strój, ta maska, ten Tiger xD Serio próbuje się do niego przekonać ale jakoś ten pryzmat skaczącego tygryska nie chce mi wyjść z głowy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ten Tiger" - dobre ;DD
      Jak widać, to jednak nie reklama tylko całe dwie i pół godziny filmu :D że średnio ciekawego to już inna sprawa...
      Masz rację, że filmy o super bohaterach to nie jest mocna strona kina indyjskiego. Mi też podszedł tylko Krrish z 2006 roku, bo ta druga część [a właściwie 3 xD - po co było to komplikować w nazewnictwie?!] była już trochę wymuszona. Coś kiedyś przegadywali o 4, ale mam nadzieję, że na gadaniu się skończy i nic nie dojdzie do skutku. Ciekawsze projekty czekają na Hrithika.

      Usuń

Wrześniowe #WpadaWUcho

We wrześniu, jak co miesiąc światło dzienne ujrzało sporo nowości muzycznych. Fenomenem był zdecydowanie Ayushmann Khurrana, dzięki promoc...

Post Top Ad